sobota, 28 maja 2011

Telekomunikacja

Telekomunikacja polega na przesyłaniu informacji za pomocą przesyłania energii.
Kurcze, czyli jak będę chciał przesłać szum o wielkości 650MB, na dużą odległość w skali ziemi, np na samo południe Argentyny, albo po prostu na odległość kilkunastu tysięcy km, to będę zwyczajnie potrzebował do tego energii kilku wołów, które będą musiały siłowo chociażby pchnąć tą masę energii na której jest zakodowana moja informacja. Trochę głupie. Nie widzę związku pomiędzy aktem przesłania informacji, a pompowaniem energii. Znaczy, że jedno może się odbyć bez drugiego.

Kolejna rzecz, która jest robiona przez ludzi, zupełnie bez sensu?

wtorek, 24 maja 2011

Wikipedia. a skąd to?

Zastanawialiście się kiedyś, kto pisze hasła do Wikipedii? Niektóre są tłumaczone, to jasne, ale przecież i tak w końcu ktoś musiał je wszystkie napisać. Dzisiaj miałem pomysł na taką siłę sprawczą, która powoduje że te hasła się w Wikipedii pojawiają. Mianowicie, to są prace domowe uczniów, z jakichś szkół. Nauczyciele po prostu zadają prace: napisz hasło takie a takie do Wikipedii. Takie odnoszę wrażenie, po przeczytaniu pewnych haseł. Np bilet.

wtorek, 22 lutego 2011

O materii słów kilka...

Czymże jest materia? ano materia... to można powiedzieć... pozwala nam lepiej widzieć :) dokładnie tak. Nic więcej, ani mniej. Widzieć, czuć, doświadczać... robi dokładnie to po co została stworzona, a raczej rozsypana, rozpylona. To proste. Bez materii w ogóle też byśmy sobie mogli dać radę... ale wtedy doświadczanie tego, co doświadczamy pośrednio dzięki materii właśnie, było by trudniejsze. Nie chodzi mi tutaj o odczuwanie związane z odbiorem bodźców przez nasze receptory-zmysły, ale o głębsze stany, związane z pojęciem własnej świadomości. Bez problemu można sobie dać radę bez materii. Jednak materia jest i istnieje.

Bardzo ciekawie wyglądają zaobserwowane i opisane zagadnienia związane z materią, widziane od strony samej materii. Ciekawie oczywiście dla kogoś, kogo to ciekawi :)
...teraz jest odpowiedni moment, aby wspomnieć po co w ogóle ona się wzięła. Oczywiście to proste :) Mniej więcej chodzi o to, aby niewidzialny stan móc zaobserwować, a więc przypomina to trochę obsypanie czymś przezroczystego przedmiotu tak aby był "widoczny", albo raczej zadymienie miejsca, gdzie przezroczyste, niewidoczne twory będą widoczne jako "dziury" w dymie :) Proszę zauważyć, że ja nie mówię gdzie ta materia się znajduje, kto ją tworzy... najpewniej nie ma to najmniejszego znaczenia dla samej istoty materii, czyli tego jak ją obserwujemy, jak na nas wpływa. Przy okazji... Nie wiem czy to jest prawda uniwersalna, że obserwacja znaczy interakcję, czyli wzajemne wpływanie na siebie obserwatora i obserwowanego. Na pewno w odniesieniu do materii to jest, może nawet jedyna, stała i oczywista oczywistość :). Nie ma dla nas najmniejszego znaczenia czy rzeczy których nie obserwujemy istnieją czy nie istnieją. Proste, prawda?

Pozostało wspomnieć o genezie materii. Tak więc materia pojawia się wtedy, kiedy obserwujemy nieistniejący stan jako dwa różne, wzajemnie znoszące się do "nieistniejącośći" stany. To jest właśnie idea materii. Cała reszta to tylko pochodne tej myśli. Nawet na stan obserwowanej materii (a więc to co nazywamy zmierzonymi stałymi fizycznymi lub innymi zależnościami) ma wpływ sama materia! Czyli to jak ona się lokalnie zachowuje ma wpływ to, jak ona sama na siebie wpływa. Wręcz zależy sama od siebie :)

Tyle o materii. Oczywiście są to moje prywatne odczucia, za to klarowne i krystalicznie prawdziwe.

sobota, 16 października 2010

Zawód: Hiroł

Zawód: Zaklinacz deszczu. Polega na zaspokojeniu potrzeb innych osób, związanych z opadani deszczu. Skuteczność 100%. Opis: Jeśli ktoś potrzebuje opady deszczu, udaje się do zaklinacza, a ten zaczyna zaklinać, i przestaje dopiero wtedy, kiedy zaczną występować opady deszczu. Pochujowość (czyli a po chuj to): chyba duża, ponieważ, brak kurwa najmniejszego związku pomiędzy przyczynami opadów deszczu, samym deszczem a pierdolonym produktem pracy jebanego zaklinacza. Wkurwiam się, bo wokół w chuj takich zawodów. I każdy taki zajebany zaklinacz każe sobie płacić, no kurwa, za zajebiście wykonaną i niezbędną pracę. Rozwiązanie: Najlepiej niech taki jeden z drugim zaklinacz, z powrotem sobie wsra tą swoją pracę, i niech spierdala. Dziękuję.

środa, 7 lipca 2010

Pisz bloga

Blog, blog, pisz bloga. Nie masz bloga? Dzikus. Blog, blog, załóż bloga. A później co? eh, no jak już jest ten blog, to raz na ruski rok zaglądnę tam, co by jakaś serwerowa sprzątaczka nie wymiotła razem z kurzem poza czeluść internetu… no w każdym razie Ja tak to sobie wyobrażałem. Blog, Blog, pisz bloga, masz bloga? to pisz bloga… nie chodziło o to, aby go mieć. Swojego własnego bloga. Od początku było oczywiste (nie dla mnie) że twór ten trzeba regularnie tuczyć treścią. Tak, wszystko co Cię otacza, spotyka, przebiega po Tobie, wychodzi z Ciebie, wszystko to winno odcisnąć swoje znamię… tak tak, na TWOIM BLOGU! Nie można nie mieć bloga. Pokaż mi swojego bloga, powiem Ci kim jesteś. Co piłeś wczoraj, co.. ech, nawet zdiagnozuję płaskostopie. Niezbyt odległe to czasy, kiedy poszukujący pracy nie będą pisali cv, listów polecających itd. zostaną poproszeni o linka do swojego bloga. Po prostu. Nie masz bloga – nie ma Cię. Myślę, że blogi są dopiero w powijakach. Brak im chyba jeszcze pierwiastka, hm, działania, samodzielności… ani się obejrzymy, a blogi same upiorą nam skarpetki, kupią syropek na kaszel, pójdą za nas na imprezę kiedy nam się nie bezie chciało zwalać z łóżka… ho ho, przy możliwościach, jakie daje technika cyfrowa, to nawet obrobią za nas (właściwie to w naszym imieniu) nie jedną zakrapianą imprezę, ale nawet kilka! Nikt z naszych znajomych nie poczuje się urażony. My będziemy nasze cielska wylegiwać na mięciuchnych tapczanach, a nasze blogi w cyberchmurze będą się nadymać jakie to ostatnio zajebiste treści się na nich nie pojawiły. Może trochę wybiegam w przyszłość, bo przeciętny blog raptem zawiera kilka wycinków z materialnego, wirtualnego, wymyślonego, czy jakiego tam jeszcze życia, jego właściciela, ale przecież w przyszłości nie będziemy obarczeni mozolnym przelewaniem treści na naszego blogusia. Wyręczy nas automatyka. Po prostu. Mega mini kamera zainstalowana w naszej dupie zarejestruje krzywo wysraną kupę i bloga naszego powszedniego oszpeci przykrą treścią. Mam na myśli odnotowanie owego faktu, ale bynajmniej bez walorów zapachowych. Wszak przyszłość multimediów dopiero przed nami. Tak więc Blog pomieści wszystko co zdołamy tak czy inaczej zarejestrować, dzisiaj pozostaje jedynie co prawda pisać bloga, a i tak pomieści ile tylko zdołamy wyprodukować. Pisz bloga. Wyrżnąłeś głową o słupek przystanku autobusowego – opisz to na blogu. Zjadłeś pączka, a odbiło się śledziem? – opisz to na blogu. Wpadłeś na pomysł jak naprawić świat – opisz to na blogu. Skomponowałeś mega piosenkę – na bloga z nią. Coś Ci się wydawało? Nie szkodzi – na bloga z tym. Bo sąsiad coś tam coś tam – na bloga. Nie podoba Ci się czyjś Blog? – śmiało, znieważ obcego bloga na swoim blogu. No im więcej treści, tym lepiej.
Że jak? Po co? nie chce się? Bez sensu? O rzesz Twoja niedoklikana… nie po to bloga zakładałeś, aby odłogiem leżał! Pisz Bloga! Mnie osobiście, że tak powiem, lekko nie podoba się taka nagonka związana z chowem i opieką nad blogiem. Czasami dowiaduję się, że byle pierdnięcie zasługuje na swój wpis na blogu. To ponad moje siły.

piątek, 12 marca 2010

Trabanci śpiew. czasami bywa. po frytkach.

sobota, 27 lutego 2010

Życie kury jest ciekawe...

O tym, że kury gmerają w ziemi, i po co to robią.
To proste. Mechanizm znajdowania, taki na przykład jak w Diablo2, czyli szukamy i znajdujemy coś, oddaje bardzo przyjemne doznania. Tak jak w rzeczonym Diablo, znajdujemy np. super wypasioną broń, albo runę - i to wprawia nas w zachwyt, czasami w euforię - tak gmerająca kura, znajdując od czasu do czasu coś, odczuwa przyjemność. Kwestią skali jest, jakie znalezisko może sprawiać przyjemność. Nie musi to być super wypasiona bryka, dla kury może wystarczyć finezyjnie wygięty patyczek.